Chyba niewielu autorów może poszczycić się tym, że mając w swoim dorobku zaledwie jedną książkę, w dodatku nieprzesadnie popularną, zdobyć taki rozgłos. Do takich właśnie osób należy Tadeusz Batyr, czy też, jak już wiemy, prezydent Karol Nawrocki i jego biografia Nikosia.
Tyle hałasu o nic, chciałoby się powiedzieć przyglądając się wykorzystywaniu prezydenckiego pseudonimu do ataków na postać nowej głowy państwa. Przedmiotu tej recenzji nie stanowią jednak rozważania na temat tego, co się stało od czasów Bolesława Prusa (Aleksander Głowacki) czy Josepha Conrada (Józef Korzeniowski), że posługiwanie się przez autora pseudonimem stanowi czyn karygodny i stanowiący skazę na jego wizerunku. Oceniając natomiast wartość i zawartość recenzowanej książki nie unikniemy natomiast pytania, czy rzeczywiście prezydent Nawrocki wykazuje niezdrową fascynację pewnym trójmiejskim gangsterem, którego życie obrosło legendą. To właśnie zdają się zarzucać niektórzy krytycy.
Tadeusz Batyr, bo tak będę, zgodnie z zamiarem autora książki, konsekwentnie o nim pisał w dalszej części, napisał książkę “Spowiedź Nikosia zza grobu” opatrując ją hasłem “pierwsza biografia Nikodema Skotarczaka, ojca chrzestnego trójmiejskiej mafii”. W ten właśnie sposób jest na ogół przedstawiany, więc zapewne jest to słuszne określenie.
“Prezydencka” biografia Nikosia i co w niej znajdziemy

Nikodem Skotarczak, ps. Nikoś. Fot. Edyta Skotarczak, lic. CC
Pod przewodnictwem Batyra ruszamy więc w podróż w dość odległą już przeszłość, do głębokiego PRL-u, gdzie dorasta młody Nikoś, jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego świata przestępczego przełomu PRL i III RP. Na kolejnych stronach poznajemy początki kariery przestępczej Skotarczaka, który zostaje całkiem obrotnym cinkciarzem, a także właścicielem nieźle prosperującego przedsiębiorstwa handlowego zajmującego się importem używanych aut (zanim ich właściciele zdążą wyrazić skuteczną dezaprobatę wobec dynamicznej relokacji ich mienia ruchomego). Jednocześnie autor rozprawia się z narosłymi wokół Nikosia legendami przeciwstawiając im fakty wskazujące, że nie mógł w określonym czasie wykonywać przypisywanych mu przedsięwzięć, jak choćby pracy w charakterze ochroniarza w klubie, który we wskazanych latach jeszcze nie istniał.
Zapoznamy się z zaangażowaniem Nikosia w rozwój i sukcesy, bez wątpienia bliskiej Batyrowi, Lechii Gdańsk, a także spektakularną ucieczką z niemieckiego więzienia. Wreszcie wkroczymy w krótką epokę wojen gangów i mafijnych imperiów, które dominowały w latach dziewięćdziesiątych – tych samych, w których Nikoś ostatecznie zakończył swój burzliwy żywot.
Co natomiast należy powiedzieć na temat samej książki? Czyta się ją całkiem dobrze, choć napisana jest, powiedziałbym, dość konkretnym stylem, bez literackich ozdobników, ale za to dostarczającym informacji na temat bohatera książki. Czy jest to apologia Nikosia? Zdecydowanie nie. Posunę się wręcz o krok dalej i stwierdzę, że Tadeusz Batyr rozprawia się z jego mitem. Wielokrotnie wskazuje na fakty oraz opinie swoich rozmówców świadczące o tym, że zarówno wiedza na temat zakresu i skali jego działalności, jak też opinia o jego pozycji w świecie przestępczym niejednokrotnie bywa znacznie przesadzona.
Równocześnie poprzez biografię Nikosia lepiej poznajemy realia przestępczego półświatka PRL-u, co niewątpliwie stanowi wartość tej książki – ze swojej strony mogę tu wspomnieć, że chociażby opis dealu, jaki niejednokrotnie Skotarczak i podobni mu “przedsiębiorcy” zza żelaznej kurtyny zawierali z zachodnimi właścicielami aut, którzy z chęcią dawali się okraść, by następnie dzięki temu wyłudzić odszkodowanie z polisy ubezpieczeniowej.
Crimen laesae maiestatis, czyli co mogę zarzucić autorowi
Tadeusz Batyr swoją narrację o Nikosiu prowadzi w sposób dość autorytarny (tu chyba należałoby pozdrowić prof. Dudka). Nie skupia się przesadnie na uwiarygodnianiu argumentów, zakładając, że czytelnik powinien wraz z nim założyć ich prawdziwość, zapewne dowiedzioną poza ramami samej książki. O ile w przypadku zestawianych faktów ich rozbieżność z powszechnie przyjętymi opiniami jest jasnym dowodem ich prawdziwości, to już w przypadku relacji podawanych Batyrowi przez osoby znające Nikosia brakuje bardziej rozbudowanego wywodu prezentującego podstawę, na jakiej autor uznaje daną informację za bardziej wiarygodną niż dotychczas przyjęty pogląd. O ile powyższy zarzut sam w sobie nie stanowi próby podważenia prawdziwości narracji Tadeusza Batyra, to jednak stanowi odczuwalny brak.
Wreszcie mógłbym tu wspomnieć o nabierającej rozpędu dynamice książki, która wydaje się najobszerniej traktować aktywność Skotarczaka w epoce PRL-u, natomiast wraz ze zbliżaniem się do końca jego życia zdaje się znacząco tracić na obszerności opisów. Być może rzeczywiście niewiele jest do napisania na temat Nikosia już po upadku komuny, jednak z perspektywy czytelnika mam w tym zakresie pewien niedosyt.
Na koniec na odrębny głos krytyki zasługuje wydawca, który zdecydował się opatrzeć publikację fotografiami głównego bohatera w rozmiarze znacznie wykraczającym ponad pozwalającą na to jakość użytych plików – w efekcie, zwłaszcza na największych fotografiach, zajmujących dwie strony, niestety niewiele widać.
Biografia Nikosia – komu można ją polecić?
Biorąc pod uwagę całość opinii, uwzględniającą zarówno pozytywne aspekty, jak też to, co osobiście uznaję za doskwierające braki, mogę stwierdzić, że książka z powodzeniem spełni swoją rolę jako lektura skierowana do osoby luźno zainteresowanej tematem, która chciałby poznać lepiej postać Nikosia.
Jednocześnie nie należy spodziewać się, by lektura ta była szczególnie interesującym źródłem informacji dla osób chcących mocno drążyć ten temat, zgłębiać fakty i relacje – sądzę jednak, że nie taki był jej cel, a ten rodzaj czytelnika z pewnością samodzielnie będzie poszukiwał pojedynczych relacji i składał je w całość.
Osobiście z zainteresowaniem przeczytałem “Spowiedź Nikosia zza grobu”. Do tej pory Skotarczaka znałem z jednego czy dwóch internetowych podcastów oraz niezbyt dobrego filmu biograficznego. Jego “gwiazda” znacząco zbladła po zapoznaniu się z tym, co napisał na jego temat Tadeusz Batyr – choć bez wątpienia jest to nadal postać barwna, a przez to interesująca.